Ty nie wiesz jak to jest umierać
Krzycząc z bólu
Gdy życie wbija w serce sztylet po rękojeść.
Nie wiesz, jak boli każdy dzień rano
Gdy musisz powstać i walczyć z własnymi demonami.
Widzisz swoje pokrwawione, poszarpane ego
Ale musisz się odrodzić, jak Feniks z popiołu.
Nałożyć makijaż sztucznego uśmiechu i przetrwać kolejny dzień,
By znowu móc nocą gryźć wargi z bólu
Wzywając Boga, którego nie ma.
"Ja już nawet piję te łzy. Boże, krztuszę się sama sobą."
Moim marzeniem jest być czyimś marzeniem.
łatwiej mi się rozpłakać ze szczęścia niż z bólu, bo do szczęścia przyzwyczajona nie jestem.
Mówią:
'Mniej wyjebane, a będzie Ci dane!'. Ja nie umiem się do tego
dostosować, nie umiem tego zrozumieć, ogarnąć... Przecież to nie jest
łatwe. Gratuluję tym, którym się udało... Ja nie umiem, nie potrafię, a
może nie chcę? Może jestem taka 'dziwna', że zawsze do końca mam
nadzieję? A co, jeżeli naprawdę taka jestem? Nie umiem tak, przez to
cholernie się cierpi. Wszyscy wokoło,
albo są szczęśliwi, albo wręcz odwrotnie, nauczyli się mieć
'wyjebane'... Kurde, cholernie szkoda, że ja nie umiem. Staram sie nie
myśleć o nim, zapomnieć, zrozumieć dlaczego wyszło tak, a nie inaczej...
Wreszcie jakoś powoli zaczynam to ogarniać i nagle co? Wszystko wraca,
bo się go zobaczy, bo doda zdjecie, bo powie ci 'cześć'. Żałosne! 'Mam
wyjebane na miłość!' - świetnie, cieszę sie, ale to też nic nie daję. W
tym przypadku i w tym jest sie samotnym, tyle, że majac wyjebane
stawiamy jakiś mur, którego wiele osób nie umie 'przeskoczyć'.
Osobiście? Osobiście wolę być zdesperowaną dziewczyną, czekającą na
cud... Taka moja natura. Dobrze mi z nią..
kiedyś się wszystko ułoży... dwa metry pod ziemią.
Poczucie osamotnienia i beznadziei...
Depresja. Bezsenność. Smutek.
Zapominasz czym jest ból.
Przyzwyczajenie.
Nadchodzą wieczory,których nie potrafisz ogarnąć.
Siedzisz pod ścianą i płaczesz.
Chwytasz za żyletkę i karzesz się za wszystkie porażki,prawda?
Uspokaja Cię widok własnej krwi.
Tkwisz w nałogu. Nie potrafisz ruszyć z miejsca.
Życie Cię depcze, jak człowiek niedopałek papierosa.
A Ty nie umiesz...nie umiesz się podnieść.
Pieprzona bezsilność...
Zadaję
sobie koleiny ból, może tym bólem jesteś Ty? Nie wiem. Nie chce czuć
nic. Chce przestać. Nie mogę. Mam dość. Chce krzyczeć, ale nikt mnie nie
słyszy. Czy to koniec? Tak. Być może.
Dalej
zamknięta w czterech ścianach, udająca że wszystko jest okey, gdy tak
naprawdę masz dość nędznego życia w tej szarej rzeczywistości. Myślisz,
że masz moc i że życie twoje jest zajebiste, ale tak naprawdę wszystko
rozpierdala cię od środka.
To wszystko jest tak bardzo prawdziwe, że aż się żyć nie chcę. czyż nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz